Witam,witam....czas nie zając nie ucieknie a jednak pędzi jak szalony. Obiecałam zdjęcia ...są odnalazłam wśród kurzu komputerowego. Lecz najpierw może opowiem jak rozpoczęła się przygoda z lalkami-szmaciankami.
Dawno, dawno temu za górami, za lasami....siedziała sobie babinka ( czyli ja ) przed komputerem w swojej chatynce i szperała w internecie....to tu, to tam zaglądała i dziwiła się cudom tam znalezionym. Nagle natrafiła na stronkę ze zdjęciami uroczych szmacianych lalek wszelkiej urody.
Zagłębiając się w treść tam zawartą dotarła babinka do wykroju jednej z owych lalek....i tak oto narodziła się jej pierwsza lalka- tilda na zrobienie której a dokładnie na wypchanie została poświęcona ulubiona poduszka. Cóż ofiary jakoweś być musiały :)
W skrócie tak to wyglądało...zdjęcia Pierwszej niestety nie mam, siedzi sobie teraz w Łebie i liczy mewy na niebie.
Po Pierwszej pojawiły się następne, na początku może troszkę nieudolne ale radości sprawiały wiele szczególnie obdarowanym nimi.
Dziś został ze mną jedynie Śpioch. No proszę , czyż nie uroczy?
O, zapomniałam o Kitce, ona również jest obok mnie. Jej sesja zdjęciowa była w plenerze pod czerwonymi porzeczkami...jakby co to jest koteczka, nooo może nie widać ale ...pierwsze koty za płoty.
Lalka Elwira, z królikiem Jackiem uszyte były na specjalną okazję urodzinową znajomych od znajomych.
Elwira miała mieć wygląd artystki-malarki, osoby uduchowionej ;)
Królik Jacek koniecznie miał być biały, więc jest biały w różowej koszulinie.
Ojj poszalałam dziś ze zdjęciami. Moje dwie ostatnie laleczki w strojach wzorowanych na ludowych pojechały w świat szeroki i daleki.
Na koniec mojego dzisiejszego wpisu ostatnie zdjęcie...Miszka moja ulubienica.
Dziękuję za poświęcony czas.