niedziela, 23 listopada 2014

Czerwień...

Niedzielnym popołudniem powstało, z kilku kamieni korala i dodatków kilku.
Dziś czas na biżuteryjki ot, dla odmiany bo i wiatr się zmienił i słoneczko świeci ;)
Kolejna moja pasja, jeśli tak mogę nazwać dłubaninkę przy biżutkach.
Czerwony koral...piękny naturalny kamień nazywany " kwiatem morza " obdarza noszącego mądrością i skromnością, redukuje lęki i stres, pobudza, ogrzewa i ożywia.
Chroni przed złymi mocami i wpływem złych duchów. 
Koral jest poświęcony bogini Wenus więc pobudza w ludziach uczucie miłości. 
Rozwija intuicję, wyobrażnię i sprzyja wizualizacji. 
Pięknie to wszystko brzmi ...opis właściwości korala mnie zainspirował tak jak wspomnienia z dzieciństwa...moja prababcia nosiła śliczne kolczyki z koralem.
Wszystko razem się splotło, magii chwilka i proszę oto to !
Zdjęcia biżu uczę się dopiero uwieczniać, jeśli kogoś kolą w oczy cóż, nie każdy jest doskonały ;) i przez to może ciekawszy.
Przedstawiam naszyjnik z kolczykami, kolor koralowy z koralem w roli głównej:



Powstała również bransoletka w stylu shamballa



   Takie moje koralowe cudeńka, rozbudziły mnie i wywołały jeszcze większą miłość do ..biżuterii :)


środa, 19 listopada 2014

Inna nazwa.

Witam,witam! Jak widzicie nastąpiła u mnie zmiana nazwy bloga. Tak, póki blog młody, zdobywający dopiero obserwatorów,znajomych i tych którzy po prostu zaglądają zmiana mogła zaistnieć.
Moja bratnia dusza , Anetko to o Tobie , uzmysłowiła mi po raz kolejny, że nie zwracam uwagi na moc słowa i tytuł bloga nie jest optymistyczny. 
Słowa przecież niosą ze sobą ogromny emocjonalny ładunek, ze słów składa się nasze życie. To nimi podejmujemy decyzje, w słowa ubieramy nasze wszystkie myśli.
Słowa potrafią dodać otuchy, wiary, potrafią uleczyć skołataną duszę, pozwalają rozwinąć skrzydła. Ale potrafią też w okrutny sposób nas zranić, odebrać nadzieję, złe słowa długo siedzą w nas tworząc zadrę.
Dobre słowa motywują i niosą pozytywny ładunek energii. 
Postanowiłam i zrobiłam ...teraz nazwa jest bardziej adekwatna do tego co czuję i co powinnam mówić o swoim blogu.
Słowa mają moc !!!

sobota, 15 listopada 2014

Ciąg dalszy...

Witam,witam....czas nie zając nie ucieknie a jednak pędzi jak szalony. Obiecałam zdjęcia ...są odnalazłam wśród kurzu komputerowego. Lecz najpierw może opowiem jak rozpoczęła się przygoda z lalkami-szmaciankami.
Dawno, dawno temu za górami, za lasami....siedziała sobie babinka ( czyli ja ) przed komputerem w swojej chatynce i szperała w internecie....to tu, to tam zaglądała i dziwiła się cudom tam znalezionym. Nagle natrafiła na stronkę ze zdjęciami uroczych szmacianych lalek wszelkiej urody.
Zagłębiając się w treść tam zawartą dotarła babinka do wykroju jednej z owych lalek....i tak oto narodziła się jej pierwsza lalka- tilda na zrobienie której a dokładnie na wypchanie została poświęcona ulubiona poduszka. Cóż ofiary jakoweś być musiały :)
W skrócie tak to wyglądało...zdjęcia Pierwszej niestety nie mam, siedzi sobie teraz w Łebie i liczy mewy na niebie.
Po Pierwszej pojawiły się następne, na początku może troszkę nieudolne ale radości sprawiały wiele szczególnie obdarowanym nimi.
Dziś został ze mną jedynie Śpioch. No proszę , czyż nie uroczy?






O, zapomniałam o Kitce, ona również jest obok mnie. Jej sesja zdjęciowa była w plenerze pod czerwonymi porzeczkami...jakby co to jest koteczka, nooo może nie widać ale ...pierwsze koty za płoty.





Lalka Elwira, z królikiem Jackiem uszyte były na specjalną okazję urodzinową znajomych od znajomych.
Elwira miała mieć wygląd artystki-malarki, osoby  uduchowionej ;)
Królik Jacek koniecznie miał być biały, więc jest biały w różowej koszulinie.








Ojj poszalałam dziś ze zdjęciami. Moje dwie ostatnie laleczki w strojach wzorowanych na ludowych pojechały w świat szeroki i daleki.
Na koniec mojego dzisiejszego wpisu ostatnie zdjęcie...Miszka moja ulubienica.


 Dziękuję za poświęcony czas.