czwartek, 25 czerwca 2015

Koraliki,koraliki.

I stało się! Kolejny zawrót głowy na mojej drodze zapasjonowania. Koraliki, koraliczki, wtargnęły w moje życie i zapewne pozostaną na dłuższy czas. Oczywiście któż by inny mógł być przyczyną i początkiem nowości. Mentorka moja Betka, zaraziła mnie tymi małymi, kolorowymi, wielkością różnymi koralikami wyszydełkowanymi w to czy tamto!
Szydełko i owszem miałam w dłoniach jakieś no....a może....hmm.. 20 ponad lat temu. Wiem, że się nim plącze kordonki i te inne wełniane nawinięte na motki :) Podpatrzyłam filmiki, analizowałam zdjęcia na blogach jak co, kiedy i ogólnie w co lub pod co się wkłuwamy.. i postanowiłam -spróbuję!
Raz się żyje, się nie uda łoj no, a jak się uda jakaż ogromna satysfakcja. Namiary na sklepik z koralikami od Eli..koraliki i insze atrybuty zamówiłam, szydełko mam własne acha!
Prosty wzorek coby się od razu na głęboką wodę nie rzucić, nawleczenie na nitkę do jeansu, praca zaczęła się toczyć.
Ożesz! jak mi te dłonie dziwnie z tym szydełkiem pracowały (jeśli to tak nazwać można), nitka nie chciała wcale ze mną współpracować, jakoś koślawo mi to wszystko wychodziło. Najbardziej podobało mi się prucie :) No niee, nie poddam się tak łatwo, nie po to zamówiłam tyle śliczności ( nie wiem jak Wy, ale ja doznałam małpiego rozumku w kupowaniu koralików) coby teraz się poddać.
Wyszło coś takiego, jeszcze koślawe, nierówne ALE jest!
Dzielę się radością z Wami i pokazuję mój pierwszy ukośnikowy szydełkowo-koralikowy sznurek!
Zdaję sobie sprawy, nie jest cudownie równiutki, Rzymu od razu też nie zbudowali.
Pomaluśku, powoluśku bedzie i równiuśki.








Teraz wracam do decoupage bo kilka pomysłów stoi pod drzwiami i zerka tęsknymi oczętami.
Ale nowy sznur też już nawleczony.

Dziękuję za wizytę u mnie. :)

sobota, 20 czerwca 2015

Wymiana!!!

Post wymiankowy! pierwszy w mojej szalonej karierze blogerskiej!
 Ela zaproponowała wymianę, moja decu skrzyneczka, jej biżuteria. Przecież te koralikowe cudeńka tak mi się podobają! zgodziłam się natychmiast...refleksja przyszła później. Ej, przecież skrzyneczki jeszcze nie robiłam! to już większa sprawa! i to dla Eli!
Zaznaczyłam delikatnie odbiorczyni wymiany, że to będzie moja pierwsza skrzynka i ...hmmm może być różnie :). Betka się nie zniechęciła, dodała otuchy, każdy kiedyś zaczynał.
Miałam sobie wybrać biżu, które chcę ...osiołkowi w żłobie dano...tak mniej więcej, wyglądało moje wybieranie. Decyzja zapadła, montowanie skrzyneczki poszło w ruch. Już wiem, na co zwracać uwagę przy zakupie szkatułek. Motyw jest z papieru ryżowego. Chciałam aby wyglądała, jak dawno zaginiona szkatułka prababki Izabeli. Wygląda tak:




Do skrzyneczki jako niespodziankę dodałam małą miśkę:


W paczuszce znalazło się jeszcze kilka drobiazgów, i została wysłana w świat do Eli. Z duszą na ramieniu czekałam na ocenę swojej pracy...spodoba się, nie spodoba ...chodziło dookoła mojej głowy. Się spodobało! Cudnie, małej wiary kobieto :)
Do mnie również dotarła paczuszka ...powiem Wam, iście królewska! Otwierałam z niecierpliwością sroczą ( bo kobietki z lekka sroczki jeśli o biżutki chodzi). Jest, mój zachwycający komplet antyczny! Oryginalny można podziwiać tu. Pouczona przez Elę zrobiłam więcej niż jedno zdjęcie mojego kompleciku.....




W tym zdjęciu z delikatnej mgły, wyłania się bogini Afrodyta..


Ogromu zaskoczenia doznałam po znalezieniu dodatkowych prezentów! Przecież też trzeba je ukazać światu. Proszę, cudnej urody kolczyki, przypominające kolorem zachwycającą głębie granatowo-czarnej nocy.



Z nimi krył się wisiorek, Betka trafiła genialnie! Uwielbiam kamień "oko tygrysa" a tak oprawiony...patrzcie i podziwiajcie



Złocisto-brązowy kolor w srebrnej oprawie wygląda zachwycająco!
To nie koniec niespodzianek, dostałam kilka przydatnych rzeczy do decoupage i matę pod koraliki.
Tak pod koraliki, ponieważ spróbuję dziergać te szałowe bransoletki i inne inszości.
Ela stała się moją mentorką, dzięki Niej jestem tu w blogosferze, dzięki niej zmierzę się z koralikowaniem, podpowiada, poucza, radzi i ogólnie fantastyczna z niej kobietka!
Znajomość ubiegłoroczna z Nowęcina ślicznie zaowocowała, aż dziwne, że dopiero w ostatni dzień jej wakacyjnego pobytu tam, zaczęłyśmy tak naprawdę rozmawiać o naszych pasjach i zainteresowaniach. Jak widać ta znajomość musiała zostać zawarta, karma taka i już.
Teraz drobiazgi od mentorki, proooszę bardzo.



Dzień fantastyczny, wymianka. oj brak słów z zachwytu.Idę podziwiać i cieszyć się biżutkami! Pa!
Dziękuję za odwiedziny ;)


poniedziałek, 15 czerwca 2015

Piekielna deseczka.

Cześć wszystkim odwiedzającym! Usiłując rozwijać swe umiejętności w decoupage, zabrałam się do kolejnej deseczki.
Bo i nie szkoda jak się coś nie uda i dostęp spory do nich.
Taaaak , jak postanowiłam tak zrobiłam ...w sobotę, gdy na dworze ponad 30 stopni, deseczka wyszlifowana , motyw uszykowany, farby w gotowości.
Motyw odpowiadał panującej temperaturze, afrykański, cudny w pomarańczach, czerwieniach i czerniach....taki BYŁ ładny..szkoda. Tak to jest brać się do klejenia w "afrykańskich" klimatach.
Zapewne osoby zajmujące się decu już mają uśmieszek na twarzy, bo doskonale wiedzą co się powyprawiało. Człowiek uczy się na błędach, a w kajeciku przybywa "złotych myśli" odnośnie jak robić i czego absolutnie nie wyczyniać w decu!
Już opowiadam...farby schły fantastycznie, proces do przyklejania znacznie się skrócił, serwetka uszykowana , brzegi delikatnie wyskubane na mokro, no po prostu fantastic!
I się zaczęło, brzegi motywu zbyt szybko zaczęły schnąć i powywijały się w urocze falbanki, pomyślałam nic to podziała się klejem się poprostuje.
O matko i córko, co to się działo przy klejeniu!( później doszłam do wniosku, że może ja jakaś fujara jestem). Falbankowe brzegi wcale się nie wyprostowały, serwetka pod wpływem kleju zaczęła się dziwnie zwijać, chciałam delikatnie poprawić...weź popraw mokrą delikatna serwetkę!
Ożesz, wyglądało to tragicznie i na dodatek schło w piorunującym czasie.
Przyszło mi umyć deseczkę czyścikiem ścierając cały ten bajzel.
Zapewne zastanawiacie się teraz dlaczego taki temat postu, bo deseczkę postanowiłam po wyschnięciu zrobić innym motywem wyciętym z papieru decu.
Widać nie było już mi dane zrobić jej tak jak sobie wymyśliłam. Afrykańska klątwa nad nią zapanowała. Pokazuję ją Wam, bo przecież się uczę dopiero to i błędy wybaczyć trzeba.


Zamysł był całkiem niezły, kolejne "złote myśli" w kajeciku.
Dziękuję wszystkim odwiedzającym :).